Bali - wyspa inna niż wszystkie

Indonezja – pomysł na ten kierunek podróży wykiełkował nam w głowach tuż po tym, gdy okazało się, że na chwilę obecną wymarzone Peru jest dla nas nieosiągalne. Zupełnie inna część świata, ale w sumie – czemu nie?

Naszą przygodę zaczęliśmy od Bali z bardzo prostego powodu – jest to jedna z najbardziej turystycznych wysp Indonezji, w związku z czym najłatwiej tam dolecieć. Bardzo szybko również przekonaliśmy się, dlaczego jest ona aż tak popularna.

W przeciwieństwie do reszty Indonezji, której mieszkańcy w ogromnej większości są wyznawcami islamu, Bali jest enklawą hinduizmu. Ale nie tego tradycyjnego, znanego głównie z Półwyspu Indyjskiego, ale jego balijskiej formy, w której znajdziemy wiele elementów lokalnych wierzeń.  Dodając do tego mniejszości w postaci chrześcijan, buddystów i muzułmanów otrzymujemy niezwykłą mieszankę, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Balijskie kobiety w drodze na ceremonię
Niezwykły klimat przejawia się również w wyglądzie budynków – większość domów mieszkalnych jest przepięknie ozdobiona i nawet w najbiedniejszych z nich znajdziemy ozdobne drzwi czy posągi. Co więcej, na Bali wszechobecne jest codzienne składanie ofiar w postaci małych zawiniątek złożonych z liści, owoców, słodyczy i ryżu. Do tego obowiązkowe kadzidełko i już po chwili całą okolicę wypełnia zapach lokalnych ziół. Niesamowita atmosfera.

Wejście do balijskiego domu w Ubud


Tradycyjne ofiary
Bali to wyspa, która zaskakiwała nas dosłownie na każdym kroku. Każdym. Po tygodniu zgodnie stwierdziliśmy, że jest to miejsce, które jest zupełną odwrotnością Polski:
  • Balijczycy są zawsze uśmiechnięci i otwarci, praktycznie nie zdarza im się narzekać.
  • Cały rok jest tam ciepło. Co prawda podczas pory deszczowej regularnie leje, ale temperatura jest tak wysoka, że wystarczy dobry parasol i można ruszać w drogę J
  • Praktycznie nie pije się tam alkoholu. Jedyne szeroko dostępne procenty to Bintang – cienkie piwo, które produkowane jest na zapotrzebowanie zagranicznych turystów. W dużych marketach można kupić wino, jednak jest ono bardzo drogie, nie wspominając o czymś mocniejszym.
  • Ruch drogowy jest lewostronny, a przepisy drogowe – podobno jakieś są, w praktyce nikt ich nie przestrzega. W połączeniu z przeogromną ilością skuterów daje to jazdę przypominającą dobry rollercoster.
 Chodniki na Bali należą do rzadkości więc przy większym ruchu spacer wzdłuż drogi graniczy z cudem. Akurat w tym momencie ruch był niewielki.

Stacja paliw
Wszystko to tworzy niesamowitcie kolorową mieszankę, do której aż chce się wracać. Mnie najbardziej urzekła otwartość mieszkańców. Mimo tego, że najczęściej są to ludzie bardzo biedni, balijczycy są uśmiechnięci, bardzo rozmowni i ciekawi świata. Nie oczekują od życia wiele, bo mając maleńkie poletko ryżu i rodzinę do wykarmienia raczej trudno o wysokie ambicje. Nie przeszkadza im to jednak w realizowaniu swoich – często odjechanych – postanowień. 
Przykładowo, na polach ryżowych Tegalalang spotaliśmy Balijczyka, któremu po obejrzeniu Titanica tak bardzo spodobała się piosenka Céline Dion, że postanowił zbudować własny statek. Na polu ryżowym. I nazwał ten statek Rice Titanic. Czemu nie? J

Rice Titanic na polach ryżowych Tegalalang

Patrząc na to wszystko z perspektywy mam wrażenie, że większość balijczyków jest dużo szczęśliwsza od ludzi, których spotykam na co dzień w Polsce - warte przemyślenia.

Less is more, jak śpiewa Eddie Vedder. But if less is more how you're keeping score?


Komentarze

Popularne posty